Jestem mężatką. Od 2 lat żyjemy z mężem w nieformalnej separacji. Z małżeństwa mamy 3 letniego synka. Teraz jestem w ciąży z moim obecnym partnerem. Niestety nie mam sądownie orzeczonej ani separacji ani rozwodu. W jaki sposób mogę załatwić zmianę nazwiska dziecka na nazwisko obecnego partnera który jest ojcem.
Treść zapytania godz. 13:34 Wolsztyn, Wielkopolskie Wyjaśnienie sytuacji Jestem mężatką w trakcie rozwodu i zaszłam w ciążę z moim obecnym partnerem. Dowiedziałam się że jeśli dziecko urodzi się w czasie trwania małżeństwa albo do 300 dni po jego rozwiązaniu będzie z automatu uznane jako dziecko męża a nie biologicznego ojca. Chciałabym się dowiedzieć jakie kroki muszę podjąć żeby jak najszybciej po urodzeniu dziecka obalić ojcostwo męża żeby mój obecny partner mógł uznać dziecko. Czy badania DNA obecnego partnera potwierdzające że jest ojcem dziecka mogą być dowodem o zaprzeczenie ojcostwa męża? Czy takie badania musi zlecić sąd czy moge je załączyć już od razu p Chcę dodać odpowiedź! Jeśli jesteś prawnikiem Zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś. Dodaj odpowiedź
Jprdl mam nadzieje ze tych komentarzy nie czytałas, bo tu nikt nic o ciąży nie wie. Mi po stracie dziewictwa jak z kranu leciało i w ciąży nie byłam. Jestem teraz i testom bym nie wierzyła mój wyszedł pozytywny dopiero jak byłam 1,5 msc w ciąży. A i tutaj jedna wypowiedziała się ze krwawi się miesiąc , nie prawda.
Mam męża, ale kocham kogoś innego Data utworzenia: 12 września 2015, 20:26. Każdemu z nas zdarza się zauroczenie. Kiedy jednak przeradza się ono w uczucie, a dodatkowo jesteśmy w związku małżeńskim, sytuacja staje się o wiele bardziej poważna. Co mówią na forach kobiety, które mają taki problem? Jak kobiety ukrywają zdradę? Foto: Fotolia Wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie. Mąż o nas dba, nie jesteśmy zaniedbane, ale czegoś jednak brakuje. Kiedy na naszej drodze pojawia się mężczyzna, który jest dla nas atrakcyjny, zdarza się, że ulegamy zauroczeniu, wpadamy we flirt, a niekiedy nawet pozwalamy sobie na romans. Takich sytuacji jest wiele, często nie mają znaczenia, jednak kiedy niewinny flirt czy romans przeradza się w uczucie, jak możemy sobie z tą sytuacją poradzić? Na forach wiele kobiet zgłasza taki problem. Szukają porady lub usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Co spowodowało, że znalazły się w takiej sytuacji? Jedna z nich napisała: – „Od roku kocham tak jak nigdy dotąd nie kochałam... nie kocham męża... kocham innego, jedynego, wymarzonego, cudownego i tylko z nim chce spędzić resztę życia... szkoda tylko, że ta miłość jest taka trudna. Ja mam dziecko i on ma dzieci..”. – Taka sytuacja musi być bardzo trudna dla obu stron. Skoro pojawiło się uczucie do innego mężczyzny, nie ma już uczucia do obecnego partnera. Inna użytkowniczka tak opisuje swoje doświadczenia: – J„a również znalazłam się na totalnym rozdrożu.”„ Za mąż wyszłam bez miłości. Jestem 3 lata po ślubie i nie jestem szczęśliwa. Myślałam, że nigdy nie będę, aż pojawił się ten drugi. Podjęłam decyzję. Chcę odejść. Nic nas nie łączy poza wspólnym mieszkaniem. Nie mam wyrzutów sumienia i to jest chyba najdziwniejsze. Nie jestem załamana. Cieszę się na nadchodzące. Każda z nas ma prawo do szczęścia. Nawet jeśli wydaje się niemożliwe, trzeba walczyć do końca. Uczucie, wsparcie, pożądanie – to wszystko jest, tylko trzeba trafić na odpowiednią osobę!!! Najgorzej przeraża mnie ten cały rozwód. Wiem jednak, że jeśli nie podejmę decyzji, będę żałować do końca życia. –” Czy to wynika z wyrachowania, czy uczucie do męża było na tyle słabe, że bardzo szybko zastąpiło je inne, do nowego mężczyzny? Czy powinnyśmy odczuwać wyrzuty sumienia, jeśli taka sytuacja nam się przydarzyła? W odwrotnej sytuacji, kiedy to mąż ma kochankę lub planuje ułożyć życie z inną kobietą, stawiamy się w świetle pokrzywdzonej. Ofiary, którą okrutny mąż zostawił dla innej. Kobiety, które przyznały się do życiowych zawirowań, nie przejawiają skruchy ani chęci naprawy tego, co przecież poniekąd same zniszczyły. Walka o własne szczęście jest dla nich najważniejsza. – „A jeśli nie teraz, to kiedy???? – pisze kolejna kobieta. – Życie jest tylko jedno. Myślałam, że się nie da. Nigdy nie miałam tak silnej woli jak teraz. Muszę dać radę. W ciągu tygodnia zrobiłam wszystko, z czym ociągałam się przez lata. W imię tego uczucia. Pozostaje tylko pozew. Niestety, aby wszystko było cholernie trudne, tamten wyjeżdża i wróci za pół roku. Walcz, dziewczyno!!!!!!!!!!!!! Jeśli kochasz, to walcz !!!!!!!” Na forach pojawia się wiele negatywnych komentarzy. Kobiety krytykują zakochane panie. Piszą, że są nieodpowiedzialne i łamią życie nie tylko swojemu mężowi, ale także kobiecie, która jest w stałym związku z kimś, kogo teraz my kochamy. Na oburzenie i reakcję niewiernych kobiet nie trzeba długo czekać. Odzywa się pani o pseudonimie Zakochana. –„Negatywne opinie dają tylko te kobiety, które nie doświadczyły tego co my, nie były w podobnej sytuacji, a co za tym idzie – nie powinny zabierać głosu... Nie oceniajcie, nie potępiajcie naszych zachowań, decyzji. Kto wie, czy na Waszej drodze nie stanie kiedyś mężczyzna, z którym będziecie się dogadywać bez słów, z którym będziecie dzielić swoje pasje, a wspólnie spędzone chwile będą najcudowniejszymi chwilami w życiu. Taka miłość nie zdarza się tylko w filmach. Czasami może nam się wydawać, że kogoś kochamy, bo nie poznaliśmy jeszcze tej właściwej osoby. I do tego momentu jest OK. Ale potem....? MAMY TYLKO JEDNO ŻYCIE. I to od nas zależy, jak i z kim je spędzimy. Tylko podejmując taką decyzję musimy być pewne swoich uczuć. I jego. I koniec, kropka :-) Nieważne, czy zostały przy mężu, czy odeszły... Oby były szczęśliwe. I ich mężczyźni też – ”dodaje na koniec. Ciężko jest ocenić sytuację, w której się nie było. Jednak pomijając drogę do własnego szczęścia, należy zastanowić się i podjąć decyzję, która skrzywdzi jak najmniej osób. Z takich sytuacji nikt nie wychodzi bez skazy, ale jedynie dobra wola nasza czy partnera może pomóc nam sytuację rozwiązać tak, by było to jak najmniej bolesne. Czy tak się jednak da? Zobacz także: Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Kiedy czas się rozwieść. Przychodzi taki moment, w którym masz dość, chcesz się rozstać. On zawiódł, ty już nie kochasz, nie pasujecie do siebie, macie różne wizje przyszłości. Ale pojawiają się wątpliwości: bo może coś się zmieni, może da się naprawić, bo wspólny kredyt, bo dzieci, bo wstyd przed rodziną, bo tyle
Witam, czytam dużo o zdradach i postanowiłam opisac Wam moj± sytuację. jestem mężatk± od 6 lat, ale nie jest to udany zwi±zek. Dużo łez wylałam przez męża, on mnie po prostu nie szanuje. Mówi że kocha ale robi co innego. Prawie rok temu przyszedł do pracy nowy kolega. Nie od razu zwróciłam na niego uwagę. Po pół roku powiedział że jedzie w delegację, wymienili¶my się numerami telefonów i ja pierwsza napisałam do niego sms. On odpisał i tak się zaczęło. Gdy spotkali¶my się pierwszy raz (poza prac±) to do niczego jeszcze nie doszło, oboje nie byli¶my pewni czy chcemy to zrobić. Ale za drugim razem już poszli¶my na cało¶ć. Nigdy siebie nie podejrzewałam że będę zdolna do zdrady, ale mój m±ż swoim zachowaniem sam popchn±ł mnie w ramiona innego. Spotkali¶my się 3 razy a potem on powiedział, że ma wyrzuty sumienia wobec żony i musimy przestać. Ja aż plakalam. Przy nim czułam się tak wspaniale, taka doceniona. Potem ja straciłam t± pracę i nie spotykali¶my się przez 2 miesi±ce, rozmawiali¶my czasem przez telefon. Kiedy¶ umowiłam się z nim, chciałam tylko porozmawiać, przytuliłam się do niego stęskniona a on zacz±ł mnie calować i doszło do kolejnej zdrady. On mowi że ma wyrzuty sumienia wobec żony i jak się ze mn± spotyka to nie chce aby doszło do zdrady ale jednocze¶nie chce się ze mn± kochać. Widzę, ze dla niego to też nie jest tylko seks, ł±czy nas jeszcze co¶ emocjonalnego. On mówi że nie możemy tęsknić, nie możemy czuć nic więcej ale oboje tego chcemy. gdyby kto¶ mnie postawił przed wyborem m±ż albo on to zaraz bym poszla do niego. Ale oboje mamy rodziny, dzieci i nie chcemy tego psuć. Mój m±ż niczego nie podejrzewa, zreszt± jak się z nim spotykam to zawsze mam dobre alibi. czekam z utęknieniem na kolejne spotkanie. i co mnie dziwi, nie mam absolutnie żadnych wyrzutów sumienia. Bo gdy jestem z NIM to jestem szczę¶liwa, czuję się dowarto¶ciowan± kobiet±. Kombinuję jakby się tu z nim spotkać i chcę jeszcze!!! Wiem, że to co robię jest złe i boję się że kiedy¶ to sie wyda, ale dla tych kilku chwil szczę¶cia my¶lę że warto. Mój m±ż jest sam sobie winny. Gdyby mnie inaczej traktował nie zdradziłabym go. Nie raz chciałam przez niego popełnić samobóstwo bo miałam wszystkiego dosyć a teraz mam oparcie w NIM i mogę się mu wygadać, przytulić i jest dobrze. Odej¶ć od męża nie bardzo mogę bo nie mam gdzie i¶ć a w razie rozwodu on mówi że odbierze mi dziecko. Nie miałabym gdzie mieszkać, obecnie nie mam pracy więc faktycznie dziecko móglby mi odebrać a tego bym nie przeżyła. To bylaby zbyt wysoka cena za zdradę. Go¶ć: kek dnia kwietnia 13 2013 05:47:45 oj tam bzykać jej się chciało Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
Co mi strzeliło do głowy? Po co mi to, na co? Od tygodni szukam usprawiedliwień dla faktu, że świadomie i z premedytacją zaszłam w kolejną ciążę. Tylko że jestem 40-latką, która powinna szykować się do wyprawienia z gniazda nastoletniej córki, a nie młódką do bawienia niemowlaków. Tak, po pierwsze zapomniałam, jak to jest
Mam już dość tych wszystkich nacisków. Boli mnie, że wszyscy wokół mówią tylko o dobru i szczęściu Piotrka, a nikt nie liczy się z moimi pragnieniami. Mąż chce się poczuć prawdziwym mężczyzną. A ja pytam: czyim kosztem? Mam 37 lat, jestem mamą dwóch córek. Ania ma 9 lat, a Zosia 7. Moje dziewczynki są ładne, zdolne, bardzo je kocham. Całkowicie zaspokajają moje uczucia macierzyńskie. Cieszę się, że już je odchowałam i wróciłam do pracy. Nie zamierzam więcej rodzić, po raz kolejny wywracać swojego życia do góry nogami. Mąż o tym doskonale wie. Mimo to od pewnego czasu nie daje mi spokoju. Chce jeszcze jedno dziecko! Marzy, że wreszcie będzie to upragniony syn. Kiedy to się zaczęło? Na początku lata Piotrek pojechał z córeczkami na kilka dni na wieś do swojego brata ciotecznego na Podlasie. Cieszyłam się z tego, bo wreszcie miałam czas tylko dla siebie. Po powrocie dziewczynki były zachwycone. Z wypiekami na twarzy opowiadały o kózkach, kaczuszkach i gąskach. I o tym, jak świetnie bawiły się z kuzynami. Tymczasem mąż był dziwnie zamyślony. Wzięłam go na spytki, no i okazało się, że bardzo zazdrości Tomkowi. Bo tamten ma dwóch synów i jedną córkę, a on tylko córki. – Jestem ostatnim męskim potomkiem w rodzinie. Jak umrę, moje nazwisko zginie – westchnął. – Może to i lepiej. Nazwisko Kozioł do najpiękniejszych raczej nie należy – zażartowałam. Normalnie w takich wypadkach Piotrek uśmiechał się, bo sam nieraz dowcipkował na temat swojego nazwiska. Ale wtedy niemal się obraził. – To nie jest powód do żartów! Każdy prawdziwy mężczyzna chce mieć syna! Ja też! – naburmuszył się. – A ja chcę gwiazdkę z nieba! Po narodzinach Zosi uprzedziłam cię, że nie zamierzam więcej rodzić. I nie zmienię zdania! Zresztą nie ma gwarancji, że to nie będzie kolejna dziewczynka! – Urodzi się chłopak! Czuję to! Może więc jednak przemyślisz sprawę… – Mowy nie ma! Masz dwie piękne córki i musi ci to wystarczyć! – warknęłam i poszłam do łazienki wstawić pranie. Miałam dość tej rozmowy. Byłam pewna, że temat dzieci mamy dawno zamknięty Tymczasem mąż wyskoczył z tym synem jak Filip z konopi. Pomyślałam, że jak w przyszłości zobaczę się z Tomkiem, to mu powiem w mocnych słowach, co myślę o jego poglądach na temat prawdziwej męskości. Czułam, że to on nakładł Piotrkowi do głowy tych bzdur, on go podpuścił. Przez następne dni mąż nie wspominał o synu. Łudziłam się, że w końcu odpuścił. Nic z tego! Kiedy dwa tygodnie później pojechaliśmy na obiad do jego rodziców, teściowa poprosiła w pewnej chwili, bym poszła z nią do kuchni. – Coś mi się wydaje, że już nie kochasz mojego Piotrusia – wykrztusiła. – Słucham? Skąd mamie to w ogóle przyszło do głowy? – zdumiałam się. – A bo on tak marzy o synu. A ty podobno nie chcesz nawet porozmawiać na ten temat… Dlaczego? – wpatrywała się we mnie. Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że mąż poleciał ze skargą do swojej mamusi. Nigdy wcześniej nie opowiadał jej o naszych sprawach. Gdy już jednak nieco ochłonęłam, poczułam, jak ogarnia mnie wściekłość. – Bo nie ma o czym. Nie chcę mieć więcej dzieci i już! I nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć! – wrzasnęłam i wybiegłam z mieszkania. Bałam się, że jak zostanę jeszcze chwilę, to urządzę wszystkim taką awanturę, że się nie pozbierają. Do domu wróciłam autobusem. Piotr i córeczki zjawili się godzinę po mnie. Myślałam, że mąż przynajmniej mnie przeprosi, wytłumaczy, dlaczego naraził mnie na taki stres. Tymczasem on stwierdził tylko, że jego mamie było przykro, gdy tak nagle wybiegłam Gdyby nie to, że Zosia i Ania były w pokoju, tobym mu chyba przyłożyła. Od tamtego dnia nie mam chwili spokoju. Mąż bez przerwy wraca do tematu trzeciego dziecka. Niby przypadkiem, ale konsekwentnie. Gdy zobaczy na ulicy chłopczyka, pyta, czy nie chciałabym mieć w domu takiego małego słodkiego mężczyzny. Wieczorami opowiada, jak to marzy, by zagrać z synem w piłkę, zabrać go na ryby, na mecz. Nawet córeczki namówił, by prosiły mnie o braciszka. Wyobrażacie to sobie? Przychodzą do mnie i pytają, czy już zagnieździł się w moim brzuszku. Teściowa też nie odpuszcza. Wydzwania do mnie, pyta, czy już się zdecydowałam. A jak odpowiadam, że nie, zarzuca mi egoizm i wygodnictwo. Innym razem przymila się, tłumaczy, że jeszcze jej podziękuję za to, że mnie namawiała, ba, nawet obiecuje, że weźmie na siebie wychowanie małego. Akurat! Gdy Ania i Zosia były małe, nie ruszyła przy nich palcem. Dlaczego więc teraz miałoby być inaczej? Miałam nadzieję, że chociaż moi rodzice staną po mojej stronie Nic z tego! Ojciec powiedział ostatnio, że fajnie by było mieć wnuka, a mama szepnęła, że powinnam jednak ustąpić. Bo Piotrek to dobry mąż i jego szczęście powinno być dla mnie najważniejsze. Ciekawe tylko, dlaczego ona nie zastosowała się do tej zasady? Z tego co mi wiadomo, tata też chciał mieć więcej dzieci. A jestem jedynaczką… Mam już dość tych wszystkich nacisków. Boli mnie, że wszyscy wokół mówią tylko o dobru i szczęściu Piotrka, a nikt nie liczy się z moimi pragnieniami. Przecież nie jestem pozbawionym uczuć robotem, tylko człowiekiem! Też mam swoje marzenia, plany. I nie ma w nich miejsca na trzecie dziecko. A może i czwarte bo przecież naprawdę nie ma gwarancji że urodzę chłopca! Ciężko przechodziłam obie ciąże. Wiele poświęciłam, by je donosić. Właściwie nie ruszałam się z łóżka. Porody też były dla mnie koszmarem, bo dziewczynki były duże… Gdy pomyślę, że znowu będę wymiotowała, spuchną mi piersi, nogi, pojawią się żylaki… Będę miesiącami leżała, żeby nie poronić, a później znów przez dwadzieścia godzin wiła się z bólu na porodówce… Wrócą koszmarne sny, że umieram, a dziecko się dusi. A potem będą nieprzespane noce, padanie ze zmęczenia, pieluchy… Przecież dopiero niedawno wróciłam do pracy, rozwinęłam skrzydła. I teraz znowu mam z tego zrezygnować? Nigdy! Dlatego już postanowiłam: na najbliższym spotkaniu rodzinnym powiem głośno i wyraźnie, że dalsze naciski nie mają sensu, bo i tak nie urodzę mężowi syna. Pewnie usłyszę, że jestem złą żoną. Wiecie co? Mam to gdzieś! Monika, lat 37 Czytaj także: „Moja 17-letnia córka wpadła. Musieliśmy zająć się wnuczką, bo młoda mama wolała imprezy i alkohol" „Urodziłam dziecko z gwałtu, bo rodzice nie zgodzili się na aborcję. Gdy patrzę na twarz Adrianka, widzę mojego oprawcę" „Na kolanach błagają, by oddać im dzieci. A potem one znów lądują u nas we łzach i siniakach…”
Ja obecnie jestem w siódmym miesiącu ciąży. Nasz, bo myślę, że to już jest nasz problem, jest następujący: mąż w weekendy pije. W ciągu tygodnia potrafi nie pić, gdyż jest osobą publiczną i pracuje i z dziećmi, i z dorosłymi, ma świadomość, że od poniedziałku do piątku musi stwarzać pozory idealnego męża i człowieka.
Dziecko wpłynie na twoją relację z partnerem na długo przed tym, zanim pojawi się po drugiej stronie brzucha. Mamy dla ciebie kilka pomysłów, jak łagodnie przejść przez czas ciąży. Co robić, by relacja z partnerem podczas ciąży zmieniała się tylko na lepsze? Do tej pory wszystko robiliście we dwoje, tak jak chcieliście i kiedy chcieliście. Na to, jak było między wami, miały wpływ tylko dwie osoby – ty i twój partner. Spontaniczne wyjazdy, leniwe niedzielne przedpołudnia, namiętne noce. A poza tym mnóstwo czasu na własne pasje, przyjaźnie i rozwój. Teraz, kiedy czekasz na maleństwo, zaczynasz już domyślać się, że po jego narodzinach wasze życie się zmieni. Już teraz zauważasz, że w waszym związku pojawiają się całkiem nowe klimaty i jesteś zaskoczona, że ciąża ma tak duży wpływ na to, jak się nawzajem do siebie odnosicie. Jak przywrócić równowagę w związku podczas ciąży? >> Chcieliście tego dziecka, a teraz coś się między wami psuje. Dlaczego? >> Związek a ciąża: on jest nadopiekuńczy Dotychczas byłaś jego partnerem. Ufał twojemu rozsądkowi, szanował twoje zdanie, wiedział, że jesteś silna. Ale teraz twój partner zachowuje się, jakbyś straciła te wszystkie przymioty, a stan błogosławiony spowodował, że trzeba chronić cię przed światem. Początkowo to było nawet zabawne, ale… Ile można słuchać o tym, co powinnaś jeść, a czego nie, szarpać się z nim, gdy zabiera ci butelkę z wodą mineralną, bo przecież nie możesz dźwigać? W dodatku on podejmuje wszelkie decyzje bez twojego udziału, żeby cię nie denerwować. Wiesz, że to robi, bo troszczy się o ciebie, ale zaczynasz mieć dość traktowania cię jak dziecko. Zapytaj, czy zna twój numer PESEL. Jeśli poda go bezbłędnie, można założyć, że wie ile masz lat. Wtedy możesz poprosić go, by traktował cię zgodnie z metryką. Nie masz już trzech lat i nie potrzebujesz czujnego opiekuna, tylko partnera, mężczyzny, a nie niańki. Podaj przykłady trudnych sytuacji, w których sobie poradziłaś. Podkreśl, że ciąża to nie ekstremalna wyprawa ani obrona doktoratu, lecz naturalny proces. Możesz powiedzieć też, że nie lubisz, kiedy jest nadopiekuńczy, bo masz poczucie, że nie ma do ciebie zaufania. Zalej go informacjami. Na niektórych facetów świetnie działa zdanie zaczynające się od „mój lekarz uważa, że…”. Jeśli masz naprawdę nadopiekuńczego mężczyznę, może twoją relację konfrontować z ginekologiem w czasie wizyt kontrolnych. Ale wtedy postaraj się budować wspólny front z lekarzem – niech zapewni partnera, że wszystko idzie świetnie, a ty najbardziej potrzebujesz… spokoju! >> Nadopiekuńczość jest.... powodem do zdrady? >> Związek a ciąża: nie chcesz, by widział cię nago Masz wielki brzuch i nabrzmiałe piersi. Uda zrobiły się masywne i pojawił się na nich cellulit. Jesteś cała w nie swoim rozmiarze i trudno ci się do tego stanu (mimo że jest tylko przejściowy) przyzwyczaić. A on wydaje się tego nie zauważać. I chce się kochać. Wolałabyś, żeby nie oglądał cię bez ochronnej piżamki maskującej kształty. Idźcie na kompromis. Jest przyzwyczajony do widoku twojego nagiego ciała i za tym tęskni. Ale skoro ty nie czujesz się z tym komfortowo, może uda wam się znaleźć rozwiązanie polubowne – półprzezroczysta koszulka, przytłumione światło w sypialni. Może nie trzeba rezygnować z namiętności? Zapytaj, co on widzi. Zazwyczaj patrzymy na siebie znacznie bardziej krytycznie niż nasi partnerzy. Dowiesz się, że uwielbia twój większy biust, że podobają mu się krągłości bioder. Zamiast z nim dyskutować, słuchaj tego i ucz się cieszyć swoim rozkwitającym ciałem. To jedyny stan, kiedy każdy dodatkowy kilogram znajduje wiernego fana. Poszukaj innego sposobu na bliskość. Jeśli naprawdę nie możesz się przełamać, powiedz mu o tym. Być może szczera rozmowa wam pomoże, rozwieje twoje wątpliwości, uświadomi mu, z czym się zmagasz. Przypomnijcie sobie, jak okazać sobie miłość bez stosunku. Możecie mieć z tego sporo niespodziewanej zabawy. miesięcznik "M jak mama"
W głowie więc mętlik, serce tęskni, płacze, a ciało odmawia posłuszeństwa. Właśnie wtedy buszując w sieci w poszukiwaniu cudu trafia się na tajemniczy anons: „Jestem zdecydowana pomóc parze, która nie może mieć własnych dzieci – wynajmę swój brzuszek na 9 miesięcy. Jestem mężatką i mam dziecko.
Mam 36 lat, od 15 lat jestem mężatką, mamy troje dzieci. Raz słońce, raz deszcz - jak to w małżeństwie. Klikaliśmy w necie i ja do tego nie przywiązywałam większej wagi, ale mój mąż znalazł sobie bardzo miłą kobietkę do rozmowy. Najpierw czatowali, potem przeszli na gg, potem na skypa, aż wreszcie spotkali się w realu. Trwa to kilka miesięcy, nie mogę się z tym pogodzić. Mąż uważa, że przesadzam, że daje tylko tej kobiecie odrobinę przyjemności, że ma się komu wyżalić, z kim pogadać, że seksu nie było i nie będzie, a ja jestem najważniejsza i mnie kocha. Dlaczego więc zadaje mi ból? Pani Elko! Przede wszystkim radzę Pani nie zwalczać uczuć, których Pani doświadcza. Można je ukrywać, ale nie sposób ich zlikwidować. Poza tym chyba nie ma co liczyć na to, że mąż jakoś Panią od tych uczuć uwolni. To, co może Pani zrobić, to spróbować jakoś wykorzystać zaistniałą sytuację, czegoś się nauczyć. Jeśli przyjąć, że doświadcza Pani zazdrości, to warto zadać sobie pytanie komu Pani zazdrości (czy mężowi, czy kobiecie, z którą się kontaktuje) i jakich zachowań i sytuacji Pani zazdrości. Często bywa tak, że zazdrościmy innym czegoś na co sami nie chcemy lub nie potrafimy sobie pozwolić. Może uda się Pani odkryć na co Pani sobie nie pozwala, a za czym być może Pani tęskni. Może na przykład chodzi o to, co nazywa Pani komunikatywnością, czyli bardziej otwarte i bezpośrednie porozumiewanie się z bliskimi, z ludźmi. PozdrawiamJózef Sawicki Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta
bwGXxM. 1z72ggi530.pages.dev/251z72ggi530.pages.dev/3991z72ggi530.pages.dev/2901z72ggi530.pages.dev/531z72ggi530.pages.dev/351z72ggi530.pages.dev/1341z72ggi530.pages.dev/2691z72ggi530.pages.dev/2351z72ggi530.pages.dev/224
jestem mężatką i jestem w ciąży z innym