Wszyscy lubimy małe, puchate kuleczki – nawet za cenę trwającego kilka miesięcy zamieszania w domu, kałuż i pogryzionych butów. Ale czy wiemy, kiedy jest ten najlepszy moment, by wziąć szczeniaka do domu? Powszechne jest też przekonanie, że wzięcie szczeniaka gwarantuje zadzierzgnięcie głębszej więzi z psem, większe przywiązanie do przewodnika. Rzadko jednak zastanawiamy się nad tym, ile tygodni powinien mieć malec w momencie sprzedaży. Tymczasem pies rozwija się tak szybko, że czasami różnica kilku dni może wpłynąć na jego psychikę na całe wziąć szczeniaka do domu? Hodowcom zrzeszonym w organizacjach kynologicznych wolno wydawać szczenięta po ukończeniu szóstego (Polski Klub Psa Rasowego) lub siódmego tygodnia życia (Związek Kynologiczny w Polsce). Na giełdach lub w internecie oferowane są jeszcze młodsze zwierzaki. Ponieważ nabywca często oczekuje, że u niego szczenię będzie jadło tylko suchą karmę, psy wydawane w tak młodym wieku są separowane od matek już w czwartym, piątym tygodniu życia. Hodowcy zależy na jak najszybszym sprzedaniu miotu, bo każdy dodatkowy tydzień, który psy spędzą u niego, oznacza konieczność ich wykarmienia, a więc spore koszty. Za wczesnym braniem szczeniąt od hodowcy optują też często szkoleniowcy, którzy dostrzegają problemy z niedoborem socjalizacji u czworonogów kupowanych po dwunastym tygodniu życia. Oczywiście, aby wyrosnąć na stabilne psychicznie, psy muszą być odpowiednio socjalizowane w pierwszych miesiącach życia. Może się to jednak odbywać w hodowli. Trzeba tylko znaleźć taką, w której rzeczywiście się to 10-tygodniowe Jeśli mamy naprawdę duży problem ze znalezieniem hodowli socjalizującej mioty, możemy wziąć szczeniaka, które jest młodsze – byle nie za młode! Jeśli się uwzględni etapy rozwoju psa, nie należy kupować szczeniąt młodszych niż 10-tygodniowe. Jest bowiem duże prawdopodobieństwo, że pojawią się lęk separacyjny i inne problemy na tle lękowym, nadpobudliwość, zbyt mocne gryzienie w zabawie czy agresja. Wystrzegajmy się zwłaszcza odbierania malca, który ma akurat osiem tygodni, gdyż przechodzi wtedy pierwszy okres lękowy. Drastyczna zmiana związana z oddzieleniem go od rodzeństwa i przeniesieniem do nowego domu może poskutkować traumą na całe życie. Natomiast odłączanie od matki szczeniąt jeszcze młodszych jest okrutne i w ogóle nie powinno się 12-16-tygodniowe Maluchy, które przez pierwszych 12-16 tygodni życia pozostają z matką oraz rodzeństwem i są socjalizowane przez hodowcę, wyrastają na psy stabilne psychicznie. Nie mają też problemów z aklimatyzacją w nowym domu. Już na początku lat 50. ubiegłego wieku amerykańscy naukowcy zaobserwowali w eksperymentalnej hodowli, że szczenięta w naturalny sposób pozostają z matką właśnie przez taki czas. Nieliczni hodowcy, którzy trzymają swoje mioty tak długo razem, są zafascynowani tym, jak wielu ważnych rzeczy szczenięta uczą się od matek. Suki aranżują dzieciom zabawy i zachęcają je do eksploracji otoczenia. Przerywają sprzeczki i niweczą próby pilnowania przedmiotów przez szczenięta. Unikają pociech, które gryzą zbyt mocno, i w ten sposób uczą je kontrolować swoje pyski. Wyciszają maluchy zanadto pobudzone i wspierają je, gdy się czegoś przestraszą. Również proces odzwyczajania szczeniąt od ssania matki jest ważny dla ich rozwoju psychicznego. Suka uczy je w ten sposób opanowywać frustrację wynikającą z tego, że w ich zasięgu znajduje się coś, czego bardzo pragną, lecz nie mają do tego dostępu. Pozwólmy psiej mamie wychować swoje dzieci, a sami będziemy mieli z nimi mniej pracy. Autor: Magda UrbanPodziel się tym artykułem: to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.Wielu właścicieli szczeniąt teoretyzuje, że ich szczeniak tak bardzo płacze w klatce przez pierwsze kilka dni, ponieważ tęskni za matką i rodzeństwem. Twój szczeniak nie ma takich samych zdolności emocjonalnych jak człowiek i nie potrafi rozmyślać o przeszłości i przyszłości w sposób, w jaki robią to ludzie.
Mój czuł się dobrze, nie było żadnych dolegliwości fizycznych. Jedynie panicznie bał się samotności, zawsze musiał z nim być ktoś w pomieszczeniu, nie wspomnę, że nie odstępował mnie na krok, bo to ja go odbierałam, przywiozłam do domu i ja usiłowałam zastąpić mu mamę;) Przy kazdej zmianie położenia klusek człapał za mną i zawsze był przyklejony do moich nóg, choćbym się przesunęła o krok w bok:) To trwało parę miesięcy, później zaczął się usamodzielniać również psychicznie:) Próbowałam go nauczyć od początku spania na posłaniu w kuchni...Póki był zmęczony i najedzony w dzień, nie miało dla mniego znaczenia, że śpi tam sam, za to w nocy był dramat, histerie, piski, skomlenia, żeby tylko nie był sam. Widać zmiany były dla niego zbyt drastyczne, miał lęk separacyjny, przez pierwsze parę nocy spałam z nim w kuchni a potem dałam za wygraną i przeniosłam psie łóżeczko do mnie do pokoju. Wtedy czuł się bezpiecznie i spał jak sznyta:loveu:
MVePJ.